grudziecki grudziecki
431
BLOG

Czy Putin wie, że wypuścił złego dżinna?

grudziecki grudziecki Polityka Obserwuj notkę 0

Od kilku dni komentatorzy tego, co się dzieje na Krymie/Ukrainie, zgodnie powtarzają, że Putin swym postępowaniem złamał podstawowe normy prawa międzynarodowego, regulujące relacje między państwami we współczesnym świecie. To prawda. Putin ponad te normy postawił sformułowane przez samego siebie „prawo” do naruszania suwerenności innych państw w imię „ochrony” ludności mówiącej tym samym językiem.
 
W chwili obecnej analizy tej nowej sytuacji dotyczą z reguły tego, co oznacza to dla Krymu i dla Ukrainy. Snute są przeróżne scenariusze, a który z nich zostanie zrealizowany - pokaże przyszłość. Zgodnie ze słynnym rosyjskim powiedzeniem. Prywatnie przypuszczam, że powtórzy się sytuacja z Abchazji i Osetii.
 
Obserwując to, co się dzieje zarówno na Ukrainie, jak i wokół Ukrainy, warto się jednak zastanowić, jakie mogą być długofalowe skutki wprowadzenia do relacji między państwami tego nowego „prawa”. Mnie interesuje, co ono może oznaczać właśnie dla Rosji. Dzisiaj jest ona przekonana, że to „prawo” tylko jej będzie służyć. Czy zawsze tak być musi? Przed sformułowaniem odpowiedzi warto przyjrzeć się pewnym zjawiskom, które zachodzą w azjatyckiej części Rosji – na Syberii (łącznie z Rosyjskim Dalekim Wschodem).
 
Na tamtym obszarze ponad 12,5 miliona kilometrów kwadratowych (obszar Polski x 40) mieszka obecnie niewiele ponad 30 milionów ludzi. W tym oficjalnie kilkaset tysięcy Chińczyków. Nieoficjalnie kilka milionów. Ich liczba dynamicznie rośnie, ponieważ okazują się niezbędni w budownictwie, w rolnictwie i w handlu. Mają różny status, ale coraz częściej osiedlają się na stałe, uzyskując stosowne pozwolenia choćby poprzez małżeństwa z obywatelami Rosji. Ich „przenikanie” na Syberię ma bardzo dynamiczny charakter, nie jest to jednak przedmiotem tego artykułu.
 
Rosja podejmuje nieporadne próby zahamowania niekorzystnych dla siebie procesów demograficznych na Syberii, ale są one nieskuteczne. Ze swoją liczbą ludności liczącą niewiele ponad 140 mil. (z czego 115 mil. to Rosjanie) i z zerowym lub ujemnym przyrostem naturalnym, nie ma ona, po prostu, potencjału do przeciwstawienia się żywiołowi chińskiemu, którego możliwości ekspansji możemy sobie w pełni wyobrazić, jeżeli uzmysłowimy sobie, ze tylko w prowincjach granicznych z Rosją mieszka ponad 100 milionów ludzi. Ludzi tych Rosja potrzebuje do zagospodarowania Syberii. Wszelkie administracyjne próby uchwycenia ich obecności w jakieś „kontrolowane ramy” okazują się nieskuteczne z wielu przyczyn. Jedną z ważniejszych jest korupcja.
 
Wyobraźmy sobie, że za jakieś 10 -15 lat na niektórych przygranicznych terenach, ale liczących przecież setki tysięcy kilometrów kwadratowych, Chińczycy będą stanowić już większość. I wyobraźmy sobie, że z jakichś tam przyczyn uznają, że nie chcą być dalej częścią Rosji. Czy Rosja będzie im mogła wtedy odmówić prawa np. do referendum, które zdecyduje o ogłoszeniu niepodległości? A kto potem niepodległemu państwu zabroni połączyć się z sąsiednim państwem?
Oczywiście, Rosja może wtedy odwołać się do kolejnego swojego argumentu, z którego słynie – do „argumentu siły”. Tylko, czy przy tak dramatycznie różnym tempie rozwoju ekonomicznego „rosyjski niedźwiedź” nie będzie wobec „chińskiego smoka” w identycznej sytuacji, jak teraz jest wobec niego Ukraina?
grudziecki
O mnie grudziecki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka